Internet of Things daje wiele możliwości dla użytkowników— ułatwia życie wprowadzając pewnego rodzaju wygodę związaną z prostą i przyjemną obsługą inteligentnych urządzeń i ich praktycznym wykorzystaniem w domu, biurze, czy instytucjach publicznych. Koncepcja może być także stosowana na znacznie większą skalę, do zarządzania budynkami, ruchem drogowym, czy komunikacją między organizacjami rządowymi.
Jedną z właściwości Internetu Rzeczy jest to, że nie można oddzielić go od pojęcia danych, ponieważ koncepcja IoT zbudowana jest na ich podstawie. Jednym z największych zagrożeń dla Internetu Rzeczy jest analizowanie, przesyłanie i przetwarzanie setek gigabajtów informacji, które przez nieodpowiednie wykorzystanie, lub brak zabezpieczeń mogą stać się technologicznym zagrożeniem. Przejęcie kontroli przez cyberprzestępców nad systemami Internetu Rzeczy daje im wiele możliwości wykorzystania danych oraz urządzeń użytkowników.
Jak zatem chronić dane? Zastosowanie odpowiednich zabezpieczeń sieci, niezależnie od tego czy jest to sieć publiczna, czy prywatna. Brak odpowiedniej ochrony sieciowej może doprowadzić do wyprowadzenia danych, np. prywatnych informacji, umów pomiędzy przedsiębiorstwami, zapisów medycznych, czy nawet kontroli bezpieczeństwa na drogach (takie rozwiązanie IoT stosowane jest w Los Angeles, do rozładowywania zatorów na drogach i poprawy komunikacji miejskiej).
Następny krok to zastosowanie na urządzeniu wszystkich możliwych zabezpieczeń, m.in. haseł, kodów dostępu, wymogów autoryzacji przez połączenia telefoniczne, kody PIN wysyłane sms-em lub mailem, dwuskładnikowej weryfikacji tożsamości. Ostatnim, co użytkownik powinien zrobić, to odpowiednio skonfigurować sprzęt i zapoznać się z polityką prywatności aplikacji oraz urządzeń, aby tworzona przestrzeń IoT nie stała się pułapką dla danych, a służyła temu, czemu powinna.